Grand Press Photo 2017. Adam Konarski zwyciężył w kategorii Wydarzenia (zdjęcia pojedyncze)

Rozmowa z Adamem Konarskim fotoreporterem „Faktu”, laureatem Grand Press Photo 2017 w kategorii Zdjęcie pojedyncze – Wydarzenia.

Na Fakt24.pl jest wiele zdjęć ilustrujących zamieszki pod komisariatem policji Wrocław Stare Miasto, które wybuchły po tym, jak zatrzymany na wrocławskim Rynku 25-letni Igor Stachowiak zmarł podczas przesłuchania. Wysłała tam Pana wrocławska redakcja „Faktu”?

Fotografuję zawodowo od 14 lat. Zaczynałem jako korespondent „Gazety Wyborczej”, pracując w Brzegu Opolskim, potem się przeprowadziłem do Wrocławia, trochę pracowałem w „Echo Miasta”, a od ośmiu lat jestem we wrocławskim oddziale „Faktu”. Na stałe jest nas dwóch, z doskoku trzech, a ze sportem czterech.
To był to normalny dzień pracy. Wiedzieliśmy z nastrojów społecznych i zapowiedzi internetowych, że coś się pod tym komisariatem będzie działo. To miało być pokojowe zapalanie zniczy przez znajomych i przyjaciół. Do pewnego momentu wszystko wyglądało bardzo spokojnie: ludzie zapalali znicze koło drzwi komisariatu, nie było oddziału prewencji z tarczami, stali tylko zwykli policjanci. W pewnym momencie ktoś wydał polecenie, że z komisariatu mają wyjść policjanci z pałkami i tarczami. Oni wybiegli z komisariatu depcząc te znicze. To zaogniło sytuację, ludzie zareagowali najpierw strachem i rozbiegli się, a potem agresją, bo policja zepchnęła ich na torowisko, które jest 30 metrów od komisariatu i jest pełne kamieni. Ludzie zaczęli tymi kamieniami rzucać. Zamieszki trwały dwa dni. Może drugi raz spotkałem się z sytuacją, że ktoś we mnie bezpośrednio rzucał kamieniami.
Była tam lampa z bardzo mocno żółtym światłem, podczas gdy wszystkie inne były niebieskie. Dawało to niesamowity efekt. Stanąłem pod tą lampą, bo chciałem zobaczyć, co się dzieje się w tym świetle i w tym kadrze. Chłopak zaczął biec na policjantów z butelką piwa i się przewrócił. W tym momencie zaczęli wybiegać policjanci z komisariatu, chłopaka objęła dziewczyna, a koledzy zaczęli go podnosić, żeby uciec. Nacisnąłem i wyszło. Bardzo lubię to zdjęcie, bo emocje się skomponowały rewelacyjnie.

To zdjęcie zostało opublikowane w „Fakcie”?

Nagrodzone zdjęcie jest z drugiego dnia zamieszek. Zrobiłem je gdy już był wieczór i wiedziałem, że jest za późno, żeby jeszcze coś weszło do gazety. Zacząłem robić takie rzeczy dla siebie, które mają mniejszą szansę na publikację, bo nie są ilustracją tematu wprost, który jest pożądany w mojej gazecie. Nawet nie wiem, czy je wysłałem do „Faktu”. Po deadline`ie, szansa, że zostanie opublikowane była żadna. Zdjęcie po dwóch dniach od wydarzenia byłoby nieświeże, a wiadomo jakimi prawami rządzi się gazeta codzienna. Jest dużo zdjęć z tego wydarzenia na naszej na stronie, sporo fotografii było publikowanych w gazecie.

Było docenione na innych konkursach?

Zostało docenione przez Getty Reportage. Getty Images robi taki plebiscyt – raz na tydzień wybiera spotlight. I tam zostało ono wybrane. Ale to dopiero drugi konkurs, na który wysłałem tę fotografię i trzeci, gdy wysłałem zdjęcie na jakikolwiek konkurs. Trzy miesiące temu przyszedł do mnie fotoreporter Rafał Witczak, żeby mu pomóc wybrać zdjęcia na konkurs. Pomyślałem: Jak Witek wysyła, to też wyślę, a nuż się uda. I się udało.

Rozmawiał: Jakub Mejer

Grand Press Photo 2017. Beata Zawrzel zwyciężyła w kategorii Środowisko (zdjęcia pojedyncze)

Rozmową z Beatą Zawrzel (Agencja Fotograficzna Reporter), zwyciężczynią w kategorii Środowisko. Jak powstało Pani nagrodzone zdjęcie? Na co dzień robię zdjęcia newsowe, tak miało być i tym razem. Pojechałam na Europejski Kongres Gospodarczy w Katowicach. Podczas przerwy między panelami zobaczyłam dwóch eleganckich panów, którzy siedzieli na ławkach, doskonale komponując się z otoczeniem. Zdałam sobie sprawę, …